Relacja z Półfinału BlogerChef

By | 4 lutego 2014 | 10:59 11 komentarzy
Niektórzy z Was wiedzą już, po informacjach udostępnionych na fanpage, że udało mi się zająć pierwsze miejsce w Półfinale BlogerChef. Zgłaszając swoje przepisy do konkursu nie sądziłam, że uda mi się przejść eliminacje, a co dopiero dostać się do finału... To naprawdę bardzo miłe i ciekawe doświadczenie, bowiem na co dzień nie mam  okazji sprawdzenia swoich umiejętności kulinarnych czy też pracy pod presją czasu. 


Pierwszy Półfinał BlogerChef odbył się w bardzo przyjemnym i eleganckim miejscu, a mianowicie  w Hotelu Szafran**** w Czeladzi k.Katowic.



Weekend rozpoczęliśmy spotkaniem inauguracyjnym, gdzie wylosowaliśmy składy konkursowych drużyn.


Następnie wraz z innymi uczestnikami wzięliśmy udział w interaktywnym pokazie przygotowywania bankietowych finger foods. Dawid Pietrasz (szef kuchni Hotelu Szafran**** i restauracji Szafranowy Dwór) wraz z innymi hotelowymi kucharzami rozpieścił nasze oczy i zmysły. Przekąski, które zostały wyczarowane w piątkowy wieczór były małymi dziełami sztuki. Wszystkie pięknie podane oraz finezyjnie udekorowane. 



Przedkonkursowy wieczór zakończyła wykwintna kolacja, z autorskim menu Dawida Pietrasza. Zaserwowano nam następujące smakołyki:
-wołowinę suszoną dojrzewająca podaną z sałatką z kurek, szalotki i ruccoli
-zupę krem z sałaty zielonej
-polędwiczkę wieprzową zawijaną w szynkę parmeńską, z pieczarkami i szpinakiem, pieczoną w cieście filo, podaną z kremowym sosem serowym oraz pomidorem z kruszoną ziołową i warzywami
-mrożone parfait z białej czekolady i marakui, podane na owocowej minestrone

 
W sobotni poranek rozpoczęło się półfinałowe gotowanie. Wraz z pozostałymi uczestnikami, przystąpiliśmy najpierw do testu wiedzy kulinarnej...

 ....a następnie do przygotowania potraw zgłoszonych w pierwszym etapie za pośrednictwem aplikacji na facebooku. Menu składało się z przystawki i dania głównego lub dania głównego i deseru. Pomimo, że tematem przewodnim było wykorzystanie produktów sponsora - marki OLE!, które nie przywodzą na pierwszą myśl deseru, postanowiłam przygotować ciasto z suszonymi pomidorami. Przed konkursem zrobiłam je dwukrotnie i w moim najbliższym otoczeniu stało się absolutnym hitem. Bardzo się ucieszyłam, gdy okazało się, że ciasto posmakowało także jurorom.



Pracę moją oraz innych uczestników oceniało profesjonalne jury pod przewodnictwem Mirka Drewniaka, znanego szefa kuchni i eksperta kulinarnego. Każdy z nas miał tylko godzinę i trzy osoby do pomocy. Byliśmy skrupulatnie oceniani pod każdym względem. Liczył się smak, wygląd, higiena na stanowisku pracy, a także umiejętność pracy zespołowej. 


Przy każdej turze półfinałowego gotowania można było liczyć na wsparcie innych uczestników. Pomimo tego, że każdy chciał przejść do finału, osobiście nie odczułam rywalizacji. Wszyscy byli zaangażowani w powierzone im obowiązki, niezależnie od tego czy gotowali pod kimś, czy też kierowali własnym zespołem.  I tutaj jeszcze raz wielkie dzięki dziewczynom z mojego teamu za wspólne gotowanie. Nie obyło się co prawda bez sytuacji grozy i poczucia, że coś się nie uda. Na szczęście dania trafiły do jury w samą porę...i jak się okazało bardzo smakowały. :) 


Poniżej zobaczyć możecie moje konkursowe propozycje:

Roladki z kurczaka nadziewane pastą z czerwonej soczewicy, twarogu oraz suszonych pomidorów
Ciasto z suszonymi pomidorami
Zwieńczeniem kulinarnych atrakcji był interaktywny pokaz kuchni śląskiej, zakończony wyśmienitą kolacją. Wraz z Dawidem Pietraszem i kucharzami z Hotelu Szafran**** przygotowaliśmy lokalne smakołyki: kluski śląskie, szare kluski, modrą kapustę, wodzionkę, hekele, panczkraut, krupniok, schab po sztygarsku i wiele, wiele innych. 



Największe wrażenie zrobiła na mnie produkcja białej kiełbasy, bo była to chyba najlepsza kiełbasa jaką w życiu jadłam.  Szczegółowo o śląskich smakołykach poczytać możecie u organizatorki BlogerChef - Kasi (z bloga W krainie smaku), ponieważ warsztatom kuchni śląskiej poświęciła osobny wpis na swoim blogu.


Całemu spotkaniu towarzyszyła także część nieoficjalna, czyli ogromna ilość rozmów i wymiana doświadczeń z innymi osobami, które podzielają pasję do kulinariów. 


Jestem pod ogromnym wrażeniem organizacji całego wydarzenia, dlatego pragnę gorąco zachęcić wszystkich, aby spróbowali swoich sił w BlogerChefie, bo jest on gwarancją nowych doznań kulinarnych, a także niesamowitych wspomnień. Naprawdę warto próbować. Przed nami jeszcze cztery półfinałowe spotkania :). Kto wie... może spotkamy się w finale. :)  A tak całkiem poważnie, to trzymam kciuki za kolejne eliminacje!


11 komentarzy:

  1. Martyna, jeszcze raz gratulacje i było mi bardzo miło Cię poznać:-) To były niezapomniane chwile i mimo stresu czuło się rzeczywiście wsparcie wszystkich uczestników:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ jestem dumnaaaa!! :) grrratulacje kochana!

    OdpowiedzUsuń
  3. świetna relacja, gratuluję wygranej! a organizator zapewnił też nocleg w tym pięknym hotelu? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, organizator zapewnił dwa noclegi :). Niewielką dopłatę trzeba było zrobić tylko za osobę towarzyszącą :)

      Usuń
  4. Moje ogromne gratulacje !!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. same apetyczne dania! aż nie można oderwać wzroku! :)
    gratulacje!! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście gratulacje! Relacja ciekawie napisana.
    Po niedawnej klapie Festiwalu Kulinarnego w Katowicach, Bloger Chef wypadł nadzwyczaj imponująco. Jak widać jak się chce to można! A z tego co mi wiadomo to za organizacje odpowiadają tylko 2 osoby.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję i trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! Gratuluję i trzymam kciuki za ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ogromne gratulacje!!! życzę powodzenia również w finale :)

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli skorzystasz z mojego przepisu, miło mi będzie jak wyrazisz o nim opinię ;)